Nie ma Mac’a dla Polaka

macbook airaKomputerów Apple jest w Polsce niewiele. Gemiusowy Ranking.pl podaje, że zaledwie dwa promile użytkowników polskiego internetu korzysta z Maków. Dlaczego tak mało?

Michał Szota
Sytuacja użytkowników, sprzedawców i potencjalnych nabywców Maków jest w Polsce, naturalnie, skomplikowana. Tak bardzo, że chociaż dostrzegam w niej kilka istotnych problemów nie potrafię stwierdzić, czy są one bardziej przyczyną, czy skutkiem nikłej popularności Maków.

Bo: trudniej jest dostać na Maka oprogramowanie, także (patrzmy realistycznie) pirackie. Niektórych ważnych pozycji po prostu nie ma – np. polskiego Office 2008. Wybór gier jest znacznie mniejszy, niż na pececie. Trudno o – znowu realia – telefon do przyjaciela-speca od komputerów, ale i o komercyjne wsparcie techniczne. Nabywcy dla których Mak jest pierwszym komputerem i przesiadkowicze z pecetów na ogół (co wynika ze statystyk Gemiusa) nie mają wcześniejszego kontaktu z komputerami Apple, więc muszą pokonać barierę nowości – zmiany nawyków wykształconych przez monopol Windows. W Polsce nie można także wkroczyć w kontrowersyjny, ale wygodny i tani “ekosystem” iTunes, pozwalający kupować muzykę i filmy przez internet, a następnie odtwarzać je na komputerze i innych gadżetach Apple – bo sklep iTunes nie ma polskiego oddziału. I tak dalej.

Ale przede wszystkim chodzi jednak o pieniądze.

Tu sprawa jest bardziej oczywista. Za Makc’a w polskim sklepie trzeba przepłacić. Weźmy na przykład notebooki. Za MacBook Aira w Wielkiej Brytanii zapłacimy 5630 zł, w Niemczech 6000, a w Polskim iSpocie… 6600. MacBook w wersji podstawowej: Anglia 3280, Niemcy 3700, Polska 4000 (kursy walut sprzed kilku dni). To Kupa Kasy, coraz bardziej rażąca, gdy spojrzymy na ustawicznie malejące ceny laptopów pecetowych.

Jednocześnie pewna część Maków używanych w Polsce nie została kupiona u krajowych dystrybutorów, lecz została dla oszczędności sprowadzona zza granicy. Oznacza to, że krajowi dystrybutorzy na pewno mogliby sprzedawać więcej Maków niż teraz, gdyby ceny w ich sklepach zrównały się z poziomem zagranicy, bo uciążliwy dla nabywców mrówczy import stałby się po prostu nieopłacalny.

Czy sieć iSpot, nasz jedyny, więc monopolistyczny, więc zuchwały “Premium reseller” (czyli sprzedawca po którym można oczekiwać takiego poziomu obsługi jak w samym Apple) sprzedaje Maki z gigantyczną marżą, bo ma niewielu klientów i uważa, że więcej nie zdobędzie?